Menu
1 / 0
Aktualności /

#ProstozTokio: wypowiedzi Polaków po I dniu olimpijskich zmagań

#ProstozTokio: wypowiedzi Polaków po I dniu olimpijskich zmagań

Po starcie w pierwszym dniu zmagań na Stadionie Olimpijskim w Tokio zapytaliśmy naszych zawodników o ich odczucia.

Piotr Małachowski (15. miejsce w eliminacjach rzutu dyskiem - 62.68 m):

Nie jestem w stu procentach zadowolony. Koło było super, ale atmosfery bez kibiców nie było. Przygotowany byłem super, cieszę się, że powalczyłem w ostatnim rzucie. Myślałem, że będzie dalej, ale jest 62.68. Niestety, taki jest sport. Wiem, że powalczyłem, trafiłem dysk. Po prostu nie poleciał. Trema mnie nie zjadła, pierwszy raz przed konkursem przespałem całą noc. Czułem się bardzo spokojnie. Cieszy mnie to, że nie pozostawiam po sobie pustki w rzucie dyskiem. Jest kilku zawodników, którzy będą mogli to kontynuować. Na razie sie nie żegnam z kibicami. Zrobię to 5 września w Chorzowie, podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej. Torbę zostawiam na rzutni i mówię: stop, koniec sportu! Dziękuje wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki w czasach, gdy mi się nie wiodło. Miałem przecież kilka upadków. Wiem, na kogo mogę liczyć. Również tu, w Tokio dostałem przed eliminacjami wiele miłych wiadomości. Teraz kibicujmy reszcie reprezentacji Polski. Powinniśmy się trzymać razem.

Bartłomiej Stój (14. miejsce w eliminacjach rzutu dyskiem - 62.84 m):

Zabrakło naprawdę niewiele. Spokojnie 64 metry mogłem tu rzucić. Fajnie się czułem , głowa pracowała, nogi podawały. Musze wyciągnąć w nioski na 2024 rok. Żeby w Paryżu walczyć o miejsca 1-3. Atmosfera igrzysk wpływała na mnie pozytywnie. Sporo myślałem o tym starcie. Szkoda, nie udało się awansować. Ale przyjechałem jako 32-gi, wyjeżdżam jako 14-sty. Jednak ambicje miałem na więcej. Na Piotrka patrzę od lat jak... na ciocię z Ameryki (śmiech). Jest bardzo dobrą osobą, chce pomagać. Mieszkamy razem w wiosce olimpijskiej. Przekazuje mi dużo wskazówek, również życiowych. Staram się wyciągać z tego wnioski. Szkoda, że kończy karierę, mam nadzieję, że będziemy się często widywać.

Joanna Jóźwik (po awansie do półfinału na 800 m - 2:01.87):

Każda seria była bardzo mocna. W swojej miałam piąty wynik. Nastawiałam się na szybki bieg, ale w trakcie okazało sie, że będzie rozgrywany pode mnie, na piorunujacą końcówkę. Jestem w stanie zaatakować z 250 metrów i tak się właśnie stało. Życzę sobie, żeby w półfinale rywalizacja przebiegała podobnie. W dalszym ciągu nie jestem w stanie powiedzieć, na jaki wynik mnie stać. Jestem tutaj i walczę, żeby wejść do finału. Porównując te igrzyska z poprzednimi, w Rio, smuto mi, że nie można wyjść na zewnątrz, zobaczyć tego miasta, zaobserwować kultury. W wiosce też jestesmy oddzieleni, nie ma integracji. Ale z drugiej strony cieszę się, że mimo przeciwności udało się zorganizować te igrzyska. Najważniejsze, że tu jesteśmy i walczymy.

Angelika Sarna (po odpadnięciu w elimincjach na 800 m - 2:02.18):

Za dużo sił zachowałam. Jestem na siebie zła, bo byłam gotowa na coś innego. Trudno, jednak nie moge się załamywać, powinnam się jeszcze bardziej zmotywować. Stać mnie było na półfinał. Ale sezon się dla nie nie kończy, postaram się jeszcze pobiec dobry wynik. Atmosfera jest tu nie do opisania. Uwierzyłam, że mogę walczyć o jak najlepsze miejsce. W wiosce można się poczuć wyśmienicie, mimo ograniczeń. To są właśnie igrzyska.

Dariusz Kowaluk (po rekordzie Europy - 3:10.44 sek - i awansie do finału mieszanej sztafety 4x400 m):

Presja była wysoka. Dużo ludzi na nas liczyło, a my byliśmy w stanie wywalczyć awans. Bieg był bardzo zaskakujący, ale od kilku tygodni czułem parę w nogach, nawet na rekordy życiowe. Gdybym biegł na innej zmianie i rywalizował bark w bark pewnie udałoby się jeszcze coś urwać z tego wyniku.

Iga Baumgart-Witan (po rekordzie Europy - 3:10.44 sek - i awansie do finału mieszanej sztafety 4x400 m):

Poczułam, że w końcu fajnie zaczynam biegać. Od dawna nad tym pracowałam i zrobiłam to, co założył trener. We troje mieliśmy zrobić jakąś przewagę, żeby Kajetan mógł swobodnie dobiec do końca i zachować siły na jutro. A to dało rekord Europy. Finały rządzą się swoimi prawami, często eliminacje są trudniejsze. My mamy parę asów w rękawie, które możemy jutro wyciągnąć. Ten rekord Europy chyba zbyt długo się nie utrzyma...

foto: Marek Biczyk

Powrót do listy

Więcej