Menu
1 / 0
Aktualności /

RIO 2016 - dzień VIII: bez sukcesów w chodzie

RIO 2016 - dzień VIII: bez sukcesów w chodzie

Żadnej z Polek ani żadnemu z Polaków nie udało się zająć miejsca w czołowej 10-tce podczas rywalizacji chodziarek na 20 km i chodziarzy na 50 km. Najlepiej zaprezentował się Adrian Błocki, 15-sty na "50-tkę".

Żadnej z Polek ani żadnemu z Polaków nie udało się zająć miejsca w czołowej 10-tce podczas rywalizacji chodziarek na 20 km i chodziarzy na 50 km. Najlepiej zaprezentował się Adrian Błocki, 15-sty na "50-tkę".


Panowie wystartowali o 8:30 miejscowego czasu (13:30 w Polsce). Przygotowano 2-kilometrowe pętle w pieknej okolicy - kilkadziesiąd metrów od urokliwej plaży Pontal. Wiadomo, że (oprócz Darii Kliszyny) w Rio nie wystartował żaden rosyjski lekkoatleta, a więc w gronie chodziarzy też nie było reprezentantów tego kraju. To dla innych spore ułatwienie. Utrudnieniem była natomiast pogoda, bo przed południem słońce grzało niemiłosiernie i prawie nie było wiatru (ten rozszalał się dopiero popołudniu).
W gronie chodziarzy mieliśmy trzech reprezentantów. Najlepiej i najrówniej maszerował Adrian Błocki, choc i jego dopadł kryzys. Ostatecznie ukończył rywalizację na 15-stym miejscu. Po kilkudziesięciu minutach przesunął się o jedną pozycję. Okazało się bowiem, że na ostatnim okrażeniu Kanadyjczyk Evan Dunfee chciał wyprzedzić Japończyka Hirookiego Arai. Jednak Azjata uniemożliwił mu to, uderzając łokciem w bark. Kanadyjczycy złożyli protest, a jury przychyliło się do wniosku i Japończyka zdyskwalifikowano. Jednak chwilę później wpłynął kontrprotest Japończyków. Na powtórce wideo zauważono, że Kanadyjczyk pchnął Araiego. Zostawiono więc pierwotną kolejność. Klasą dla siebie był Słowak Matej Toth. Mistrz świata sprzed roku, który międzynarodowa kariere zaczynał w Bydgoszczy (w 1999 roku podczas MS kadetów była tam ósmy) w końcówce nie dał szans Australijczykowi Jarredowi Tallentowi. Prawdziwe katusze przeżywał Francuz Yohann Diniz. Rekordzista swiata po 30 kilometrach miał duży kryzys. Na 36-stym omdlał, ale polano go wodą. Wstał, później jeszcze słaniał się na nogach, ale doszedł do mety na 8. miejscu.
- W tych wariunkach pogodowych wszyscy cierpieli, ale niektórzy sobie poradzili. Mnie dopadło koło 35-tego kilometra. Przepchnąłem się jakoś, siłą woli dotarłem do mety. Zaryzykowałem i to było widać. Jestem zadowolony - powiedział Adrian Błocki. Rafał Augustyn na liście startowej miał jeden z najlepszych tegorocznych czasów. Jednak i jego pokonały trudne warunki pogodowe. Był 22-gi z rezultatem 3:55:01. - Pogoda dla wszystkich była taka sama, łudziliśmy się, że będzie trochę chmur, ale nic z tego. Przygotowywałem się pod kątem upału. Kupiłem specjalna kamizelkę schładzającą, no ale niewiele to pomogło. Miałem kryzys, kłucia, kolki. Postawiło mnie, ale zdołałem to zwalczyć. Na 50-tkę zawsze trzeba mieć szacunek do rywali i do pogody - mówił Rafał.
Trzeci z naszych chodziarzy, Rafał Fedaczyński zajął 24. miejsce (3:55:51). - Chcę podziękować klubowi AZS UNCS Lublin, że uwierzył we mnie i wspomógł moje przygotowania do tych igrzysk. Podziękowania należą się też miastu Lublin. Choć mam już 35 lat nie myślę o zakończeniu kariery. Jeśli będę miał odpowiednie możliwości chętnie przygotuję się do mistrzostw świata w Londynie i mistrzostw Europy w Berlinie. A igrzyska w Tokio? Kto to wie... - powiedział Fedaczyński.

 

Paulina Buziak podczas rywalizacji w IO w Rio

Paulina Buziak podczas chodu na olimpijskiej trasie w Rio de Janeiro (fot. Marek Biczyk)


W chodzie na 20 km pań długo dominowały Chinki. W 6-osobowej grupie na ostatnich kilometrach były wszystkie 3. Stawke rozerwała Meksykanka Maria Gonzalez, ale nie zdołała uciec Chince Hong Liu. Agnieszka Dygacz miała spore problemy i wycofała się z rywalizacji na 14-stym kilometrze. Najrówniej szła Paulina Buziak - 28-sma z wynikiem 1:35:01. - Rzeczywiście, szłam w tempie, jakie sobie ustaliłam. Na 15-stym kilometrze dopadł mnie kryzys, zwolniła i sporo straciłam. Jak na te warunki i moje samopoczucie jestem w miarę zadowolona - powiedziała Paulina. Dokładnie 3 minuty po niej (1:38:01) linię mety przekroczyła 44-ta zawodniczka tych zawodów, Agnieszka Szwarnóg. - To był dla mnie okropny dzień. Liczyłam nawet na pierwszą piętnastkę, zbliżenie się do rekordu życiowego. Wyszło jak wyszło, to tylko sport. Ale jestem zadowolona, że ukończyłam dzisiejsze zawody. Z drugiej strony, samo bycie tutaj jest w jakiś sposób zadowalające - stwierdziła Agnieszka.

 

rav

Powrót do listy

Więcej