Menu
1 / 0
Aktualności /

ME W ZURYCHU: Fajdek i Ziółkowski w finale, tyczkarze i Zalewski też z awansem

ME W ZURYCHU: Fajdek i Ziółkowski w finale, tyczkarze i Zalewski też z awansem

Komplet polskich młociarzy awansował do finału mistrzostw Europy w Zurychu. W środę awans wywalczyły Anita Włodarczyk i Joanna Fiodorow, dziś dołączyli do nich Paweł Fajdek i Szymon Ziółkowski.

 

Komplet polskich młociarzy awansował do finału mistrzostw Europy w Zurychu. W środę awans wywalczyły Anita Włodarczyk i Joanna Fiodorow, dziś dołączyli do nich Paweł Fajdek i Szymon Ziółkowski.

 

 

 

Ziółkowski startował w pierwszej grupie eliminacyjnej. Nie udało mu się co prawda wypełnić wymaganej normy, ale wynik 74.93 (uzyskany w ostatniej próbie) wystarczył do zajęcia 8. pozycji w ogólnej klasyfikacji i do awansu do finału. – Celowałem w linię wyznaczającą minimum (śmiech). Rzucałem trochę za wolno, flegmatycznie. Rozgrzewkowe rzuty były lepsze. W finale trzeba to będzie zrobić szybciej – tłumaczył „Ziółek”.

Znacznie dalej młot posłał Paweł Fajdek. Pierwsza próba naszego mistrza świata była nieważna, ale w drugiej podopieczny trenera Czesława Cybulskiego uzyskał 77.43. Żaden inny młociarz w czwartek na stadionie Letzigrund nie rzucił tak daleko. – Nie było to dobre rzucanie, pierwszy rzut komiczny, średnio treningowy. Drugi na zaliczenie, z mocniejsza końcóweczką. Jest 77 metrów, przyzwoicie i czekamy na finał. W finale będzie ciekawie – powiedział Fajdek.

 

 

 

 

 

Niespodziewanie kłopoty z wypełnieniem normy kwalifikacyjnej (75 m) miał mistrz olimpijski Krisztian Pars. Węgier rzucił 74.44, co dało mu 9. pozycję i wymęczony awans. - Być może miał problemy z utrzymaniem rączki od młotu w dłoni. Mimo tego, że używamy kleju, czasem ten młot się ślizga. Widać było, że Pars nie może sobie z tym poradzić - mówił Ziółkowski.

 

 

 

 

 

Kłopoty z wysokością 5.50 w eliminacjach skoku o tyczce mieli dwa nasi reprezentanci: Piotr Lisek i Paweł Wojciechowski. Na szczęście pokonali poprzeczkę w trzecich próbach, a to wystarczyło, by znaleźć się w 14-osobowym finale (tylu zawodników skoczyło 5.50 i wyżej i postanowiono nie kontynuować eliminacji). 5.50, ale w pierwszej próbie skoczył Robert Sobera, który przyznał jednak, że miał problemy na rozbiegu. – Skocznia jest specyficzna, dość twarda. Mam nowe wkręty, które aż się wygięły. Na finał będę musiał coś wymyślić. Skoki były średnie, ale najważniejsze, że skuteczne i udało się awansować – powiedział mistrz Polski. – O szóstej rano trzeba było wstać, to nie jest moja ulubiona godzina do wstawania – dodał Paweł Wojciechowski. – Budziłem się z każdym kolejnym skokiem. Walczyłem trochę z bieżnią, to coś, czego jeszcze nigdy nie zaznałem – przyznał.

W eliminacyjnym biegu na 200 m wystartował zwycięzca czerwcowych drużynowych ME na tym dystansie, Karol Zalewski. Trzej zawodnicy okazali się od niego szybsi, a Polak awansował do półfinału dzięki czasowi 20.76. – Nie spodziewałem się tego, liczyłem na to, że będę rywalizował tylko z Danny’m Talbotem. Jednak rywale dobrze wyszli z wirażu i nie zdołałem zmieścić się w trójce. mam nadzieję, że w półfinale nie dostanę pierwszego lub drugiego toru… - mówił tuż po biegu. Okazało się jednak, że w półfinale Zalewski wystartuje właśnie z pierwszego toru. Miejmy nadzieję, że mimo to sobie poradzi.

Dobrze rywalizację siedmioboistek rozpoczęła Karolina Tymińska. 100 m pł przebiegła w 13.56 sek, a wzwyż skoczyła 1.70.

W jedynym przedpołudniowym finale – chodzie na 20 km – Polskę reprezentowały dwie zawodniczki. Paulina Buziak ze łzami w oczach zeszła z trasy po kilku kilometrach, a Agnieszka Dygacz zajęła 14. miejsce z czasem 1:31:36.

 

Powrót do listy

Więcej