Menu
1 / 0
Aktualności /

HMŚ SOPOT 2014: Srebrni – Cichocka i Kszczot

HMŚ SOPOT 2014: Srebrni – Cichocka i Kszczot

Angelika Cichocka i Adam Kszczot wywalczyli w ostatnim dniu HMŚ w Sopocie srebrne medale w biegach na 800 m. Z trzema krążkami Polska zajęła wysoką, 6. pozycję w klasyfikacji medalowej.

Angelika Cichocka i Adam Kszczot wywalczyli w ostatnim dniu HMŚ w Sopocie srebrne medale w biegach na 800 m. Z trzema krążkami Polska zajęła wysoką, 6. pozycję w klasyfikacji medalowej.

 

Zaczęło się jednak od gromkich braw i gorącego dopingu dla Ani Rogowskiej. Sopocianka startowała przed własną publicznością, liczyła na medal, choć niedawno miała problemy zdrowotne – po tym jak w Spale spadła z drążka i trafiła do szpitala. – Dziś mijają dokładnie 3 miesiące od tego wypadku. Wtedy usłyszałam, że nie wrócę już do sportu i nie będę skakać. Dziś jestem tutaj i mam jeszcze większy zapał do pracy – mówiła kilkanaście minut po tym, jak zajęła 5. miejsce w finałowym tyczkarek. W pierwszych próbach zaliczała 4.45, 4.55 i 4.65. 4.70 to było już za wysoko. – Szkoda, bo z takim wynikiem można było dziś zdobyć złoto – kręciła głową. – Nastawiałem się na to, że będę dekorował Anię na zakończenie tych mistrzostw. Nie udało się, ale i tak gratuluję jej postawy, podobnie jak innym polskich lekkoatletom – mówił, nie kryjąc dumy Prezydent Sopotu, Jacek Karnowski. Rywalizację tyczkarek wygrała Kubanka Yarisley Silva, skacząc w pierwszej próbie 4.70.

Niedziela stała pod znakiem niezwykle emocjonujących biegów na 800 m. Również za sprawą reprezentantów Polski. W rywalizacji pań liczyliśmy na najszybsza w eliminacjach Angelikę Cichocką i nie zawiedliśmy się. Walczyła jak lwica, biegła rozsądnie, nie „podpalała” się. W końcówce zachowała sporo sił, traciła do Amerykanki Chanelle Price, ale kontrolowała Ukrainkę i Białorusinkę. Ta ostatnia zahaczyła o rywalkę, straciła rytm i omal nie przewróciła biegaczki z Ukrainy. Na szczęście dla Cichockiej, ona w tym starciu nie ucierpiała i spokojnie dobiegła do mety, zapewniając sobie srebro. Pierwszy w historii HMŚ medal na 800 m dla Polki! – Podczas biegu byłam trochę zestresowana, bo rywalki miały taki sam plan jak ja, czyli iść bardzo mocno. Musiałam nadrabiać na trzecim torze, ale udało się. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Myślę, że stać mnie było na złoty medal, bo jestem naprawdę w dobrej formie. Ale wszystko jeszcze przede mną – powiedziała podopieczna trenera Tomasza Lewandowskiego, który uzyskała w finale wynik 2:00.45.

Srebro wywalczył też w męskim finale 800 m Adam Kszczot. Tuż za nim linię mety minął Marcin Lewandowski. Jednak Brytyjczycy, w imieniu czwartego Andrew Osagie, złożyli protest, tłumacząc, że na ostatnim wirażu Lewandowski postawił stopę za linią zewnętrzną. To niezgodne z przepisami. – Uważam to za złośliwość ze strony Brytyjczyków, bo przecież ten niekontrolowany ruch wcale nie ułatwił zadania Marcinowi – kręcił głową trener Adama Kszczota, Zbigniew Król (rozmowa na stronie: http://www.youtube.com/watch?v=s9wzAKskpSI&list=UUT0ohBtJquo85vaWRsZr0zw). – To prawda, wiem w którym miejscu to się stało, ale wydaje mi się, że zostałem wypchnięty przez rywala, straciłem nieco równowagę. Mam nadzieję, że protest zostanie odrzucony – mówił Marcin. Jednak sędziowie uznali rację Brytyjczyków i zamiast dwóch mieliśmy tylko jeden medal. Adam Kszczot uzyskał czas 1:46.76 i na finiszu okazał się wolniejszy tylko od niesamowitego Etiopczyka Mohammeda Amana. – Udało się walczyć do ostatnich metrów, choć popełniłem drobne błędy i nie zdołałem zrobić wszystkiego perfekcyjnie. Mimo to jestem na podium, a to oznacza, że przygotowania były dobre. Muszę tylko dalej robić swoje i czekać na złoto – ocenił swój występ Kszczot, który do brązu HMŚ sprzed 4 lata dołożył teraz srebro.

Z bardzo dobrej strony pokazał się trójskoczek Karol Hoffmann. W finale liczył co prawda na skoki 17-metrowe, ale 16.89, które uzyskał w trzeciej kolejce to i tak imponująca odległość. – Choć spaliłem pierwsze dwa skoki, nie chciałem nic kombinować w rozbiegu. To przecież finał mistrzostw świat, tu nie ma miejsca na asekurację, trzeba skakać podejmując pewne ryzyko. Piąte miejsce w takim towarzystwie uważam za sukces, choć oczywiście liczę na jeszcze lepsze wyniki w sezonie letnim – powiedział Karol.

Stabilną formę potwierdziła Teresa Dobija, która jeszcze niedawno miała w hali rekord życiowy poniżej 6.40, a w Sopocie w eliminacjach skoczyła 6.62, natomiast w niedzielnym finale 6.52. To wystarczyło do zajęcia szóstej lokaty, tuż przed… dwukrotną halowa mistrzynią Europy, Darią Klisziną. – Widać było dziś u Teresy lekkie zmęczenie, ale jestem zadowolony z tego, co pokazała w tych dwóch konkursach w Sopocie – mówił trener Zdzisław Lipiński. – Moje niedzielne skoki były kiepskie technicznie. Coś nie zagrało w końcówce rozbiegu. Może gdybym pobiła dziś rekord Polski, byłabym bardziej zadowolona – przyznała.

O rekordzie Polski marzyły też nasze biegaczki ze sztafety 4x400 m. W niedzielnym finale pobiegły w składzie: Ewelina Ptak, Małgorzata Hołub, Patrycja Wyciszkiewicz i Justyna Święty, która dzień wcześniej była czwarta indywidualnie na 400 m. Bieg się opóźnił z powodu kłopotów z aparaturą elektroniczną zamontowaną w blokach startowych. Kiedy już Ewelina ruszyła z pierwszego toru, widać było, że ciężko będzie jej wypracować dobrą pozycję do ataku na kolejnych zmianach. Biegła na szóstym miejscu, za Nigeryjką. – Dałyśmy z siebie 120 procent. Miałam ciężko, bo po 200 m Nigeryjka się potknęła, ja straciłam rytm. Próbowałam biec po drugim torze, popełniłam jakieś błędy. To mój debiut w sztafecie 4x400 m – mówiła. Oddała pałeczkę Małgorzacie Hołub. – Na początku Nigeryjka mi odskoczyła, próbowałam trzymać z nią kontakt. Na końcówce nogi nie podawały, odczułam, że to był już mój trzeci bieg w Sopocie – opowiadała. Na trzeciej zmianie ruszyła Patrycja Wyciszkiewicz, udało jej się wyprowadzić ekipę na 5.pozycję. – Bieg był trudny, przez te problemy techniczne na początku, kilka startów wybiło nas trochę z rytmu. Ale jesteśmy piąte na świecie, trzecie w Europie, bo przed nami były tylko Brytyjki i Rosjanki – podkreśliła. Nasza najlepsza zawodniczka, Justyna Święty, na ostatniej zmianie miała trudne zadanie. Minęła linię mety jako piąta.– Generalnie jestem zadowolona, choć każdej z nas marzył się medal. Jesteśmy młodą sztafetą, w sezonie letnim będzie jeszcze lepiej – oceniła Justyna. Czas naszej sztafety 4x400 m to: 3:29.89 i piąta lokata.

Jedno miejsce wyżej uplasowała się sztafeta panów. W składzie – w porównaniu z eliminacjami – zaszły dwie zmiany: Patryka Dobka zmienił Rafał Omelko, a Łukasza Krawczuka – Michał Pietrzak. Z bloków ruszył oczywiście Kacper Kozłowski. – Daliśmy z siebie wszystko, poprawiliśmy się o 2 sekundy w porównaniu z eliminacjami. Chciałem powtórzyć wczorajszy wyczyn, ale nie udało się. Czwarte miejsce, pierwsze bez medalu. Przyszedł ten dzień, kiedy jestem najstarszy w sztafecie, ale mamy młodych zdolnych chłopaków. Trenujemy po to, żeby zwyciężać. Czy to będą już ME w Zurychu? Miejmy nadzieję, że tak – stwierdził kilkanaście minut po tym, jak doprowadził zespół na zmianie tuż za Amerykaninem, Brytyjczykiem i Jamajczykiem (cała rozmowa z Kacprem na kanale YouTube PZLA: http://www.youtube.com/watch?v=rNMc1AD1TrE&list=UUT0ohBtJquo85vaWRsZr0zw). Oddał pałeczkę Omelce, który utrzymywał czwarte miejsce. – Jestem bardzo zadowolony z biegu, goniłem czołówkę z całych sił. Wykręciliśmy super czas, ale poziom był bardzo wysoki – dodał Rafał. On z kolei został zmieniony przez Michała Pietrzaka, który przyznał, że miał problemy. – Byłem najsłabszy z całej grupy, przede wszystkim dlatego, że moje przygotowania zostały zakłócone przez naciągnięcie mięśnia dwugłowego, którego nabawiłem się podczas zgrupowania w RPA. Trener na mnie postawił, starałem się jak mogłem. No cóż, mamy czwarte miejsce, czyli… drewniany medal – stwierdził Michał, który przekazał pałeczkę Jakubowi Krzewinie. Ten wciąż biegł na czwartym miejscu, ze znaczną stratą do czołowej trójki. – Przepraszamy kibiców, że nie udało nam się zdobyć medalu. Amerykanie ustanowili rekord świata 3:02.13, poziom był kosmiczny – mówił Kuba. Polacy uzyskali rezultat 3:04.39. Nie obyło się bez protestów. – Obejrzałem film z biegu i złożyliśmy protest na Brytyjczyków, którzy przy zmianie przeszkadzali Ukraińcom i Amerykanom. Jednak protest został odrzucony i nasza sztafeta pozostaje na 4. miejscu – opowiadał były 400-metrowiec, obecnie sekretarz generalny PZLA, a w Sopocie kierownik organizacyjny reprezentacji Polski, Piotr Długosielski.

W niedzielę w Sopocie na 3000 m z wystartowała Renata Pliś, ale nie udało jej się w drugiej części dystansu ruszyć za najszybszymi. Została i z czasem 9:07.05 zajęła 7. pozycję. Dominik Bochenek odpadł w półfinale 60 m pł, uzyskując czas 7.66, mimo że reakcję startowa miał najlepszą z całej stawki półfinalistów (0.131 sek). Na półfinałach swój udział w mistrzostwach zakończyły obie nasze sprinterki – Anna Kiełbasińska (7.31 i znów wyrównany rekord życiowy) oraz Marta Jeschke (7.41). – Cieszę się bardzo, że mam równe wyniki. Niestety, w trakcie biegu poczułam skurcz mięśnia dwugłowego. Nie ma tragedii, bo mogę chodzić – powiedziała Ania. Marta była trochę rozczarowana. – Gorzej niż w eliminacjach, zostałam w blokach, no cóż. Nie liczyłam na finał, bo moje rywalki to czołówka światowa. Ale miałam walczyć o rekord życiowy. Nie udało się. W sezonie letnim będę biegała głównie 100 metrów – dodała sopocianka.

Prezes PZLA, Jerzy Skucha, tak podsumował HMŚ w Sopocie: - To na pewno sukces organizacyjny i sportowy. Ze wszystkich stron, zarówno z IAAF jak i z poszczególnych federacji krajowych, otrzymywałem gratulacje z powodu pięknej hali, dobrej organizacji no i oczywiście dobrych występów biało-czerwonych w wielu konkurencjach. Cała ekipa naszych zawodników i trenerów zapracowała na to drugie miejsce w klasyfikacji punktowej. Medale mamy trzy, szkoda, że nie więcej. Ale te, które nasi zdobyli są bardzo cenne. Mamy nowe gwiazdy – stwierdził Prezes Skucha (cała rozmowa na kanale YouTube PZLA: http://www.youtube.com/watch?v=dVFEwk_rRqA&list=UUT0ohBtJquo85vaWRsZr0zw).

 

W klasyfikacji medalowej – ze złotem i dwoma srebrami – Polska zajęła 6. miejsce (wygrali Amerykanie – 12 medali, w tym 8 złotych), przed Rosjanami (5 medali i 3 złote) oraz Etiopczykami (5 w tym 2 złote). Tok najwyższe w historii imprezy tej rangi miejsce biało-czerwonych. W klasyfikacji punktowej nasi wypadli jeszcze lepiej – (66 pkt i druga pozycja – ex aequo z Rosjanami, tuż za USA).

Wyniki na stronie: http://www.iaaf.org/competitions/iaaf-world-indoor-championships/iaaf-world-indoor-championships-2014-4952/timetable/byday#day3

 

 

Powrót do listy

Więcej