Najlepszy wynik w sezonie na najważniejszej imprezie w sezonie! Pia Skrzyszowska zajęła w Tokio piąte miejsce w finałowym biegu mistrzostw świata na 100 metrów przez płotki. – Cały ten sezon był okropny, ale jego zakończenie jest miłe. Chyba nikt się tej piątej lokaty nie spodziewał – mówiła Skrzyszowska. Dobrą szóstą lokatę uzyskała także polska młociarka Anita Włodarczyk, a wydarzeniem dnia na tokijskim stadionie był rekord świata w skoku o tyczce Armanda Duplantisa.
Polska płotkarka już w półfinale zaprezentowała się bardzo dobrze, uzyskując czas 12.53. W finale pobiegła jednak szybciej o cztery setne i zajęła bardzo wysoką piątą lokatę.
– Nigdy nie biegałam tak szybko od razu od pierwszej rundy. Najważniejsze jest bieganie najlepsze na mistrzowskiej imprezie. Chciałabym, żeby zawsze było szybko. No i dzisiaj mogę powiedzieć, że nie wątpię już w swoje możliwości – mówiła Skrzyszowska, która w finale biegła niemal z samymi największymi gwiazdami biegów płotkarskich na świecie.
W finale rzutu młotem ze wszystkich sił walczyła wielokrotna mistrzyni świata i mistrzyni olimpijska Anita Włodarczyk, dla której Tokio jest szczęśliwym miastem. Polka lubi startować w Japonii odkąd przed czterema laty wywalczyła na tym samym stadionie mistrzostwo olimpijskie. Rozkręcająca się z każdym tegorocznym startem Włodarczyk już w kwalifikacjach uzyskała jeden z najlepszych wyników w sezonie –73.69. Finał Polka rozpoczęła od dobrej próby na 72.32. Później nasza doświadczona reprezentantka poprawiła się na 73.44 i na półmetku zajmowała szóste miejsce. W przedostatnim rzucie uzyskała jeszcze odległość większą o metr i dwadzieścia centymetrów, ale nie przesunęła się w klasyfikacji. Polska mistrzyni zakończyła rywalizację na szóstej pozycji. Do złota brakło ponad siedem metrów, do brązu niespełna cztery metry.
– Z wyniku jestem zadowolona, a 77 metrów nie było dziś w moim zasięgu. Walczyłam do końca i muszę przyznać, że nie pamiętam, żebym się poprawiała jeszcze w piątej próbie. Wiedziałam po pierwszych rzutach, że brązowy medal da wynik lepszy, niż 76 metrów. Jestem już doświadczoną zawodniczką, ale mimo to jestem szósta na świecie. Zwróćcie uwagę, że dzisiaj startowała ze mną Chinka, która jest o dwadzieścia jeden lat młodsza. Gdy ja zdobywałam w Berlinie mistrzostwo świata to ona miała trzy lata – śmiała się Włodarczyk przed kamerami Telewizji Polskiej.
Na pierwszej rundzie zmagania w Tokio zakończyli nasi płotkarze. Jakub Szymański był w swojej serii siódmy z czasem 13.74.
– Ciężko mi określić co się stało. Zrobiłem świetne treningi przed tym startem. Nie rozumiem co się stało. Odcięło mnie już od początku. Nie ma na co zwalić winę – powiedział po biegu Szymański.
Niewiele szybciej pobiegł Damian Czykier, który także zajął siódme miejsce, ale uzyskał wynik 13.58. On również nie uzyskał kwalifikacji do półfinału.
– Bardzo żałuję tego startu, bo gdyby wszystko zagrało, to myślę, że byłbym w półfinale i we wtorek byłoby nowe rozdanie. To najtrudniejszy sezon w mojej karierze, bez wątpienia. Niestety czuję, że wiek już daje o sobie znać i powoli trzeba myśleć, żeby jakimś miłym akcentem zakończyć karierę. W przyszłym roku jeszcze mnie zobaczycie, w hali czy w mistrzostwach Europy powalczę, ale jeśli chodzi o rywalizację ze światem to czuję, że PESEL zaczyna mi odjeżdżać – mówił Czykier. Generalnym partnerem reprezentacji Polski jest ORLEN.
Wydarzeniem dnia w Tokio z pewnością był czternasty rekord świata tyczkarza Armanda Duplantisa. Szwed po tym, jak zapewnił sobie złoty medal zaatakował poprzeczkę na wysokości 6.30 m. Pierwsze dwie próby były pechowe, ale trzecia już skończyła się wybuchem radości.
We wtorek kolejne lekkoatletyczne emocje w Tokio. Paweł Fajdek przystąpi do finału rzutu młotem, a o medal powalczy także Klaudia Kazimierska startująca na dystansie 1500 metrów. Z polskiej perspektywy interesująco zapowiada się także półfinałowa rywalizacja na 400 metrów z udziałem Natalii Bukowieckiej.
Maciej Jałoszyński / foto: Rafał Oleksiewicz