Menu
1 / 5
Aktualności /

HME Glasgow 2019: dublet tyczkarzy - złoty Wojciechowski, srebrny Lisek! Swoboda najlepsza!

HME Glasgow 2019: dublet tyczkarzy - złoty Wojciechowski, srebrny Lisek! Swoboda najlepsza!
HME Glasgow 2019: dublet tyczkarzy - złoty Wojciechowski, srebrny Lisek! Swoboda najlepsza! HME Glasgow 2019: dublet tyczkarzy - złoty Wojciechowski, srebrny Lisek! Swoboda najlepsza! HME Glasgow 2019: dublet tyczkarzy - złoty Wojciechowski, srebrny Lisek! Swoboda najlepsza! HME Glasgow 2019: dublet tyczkarzy - złoty Wojciechowski, srebrny Lisek! Swoboda najlepsza! HME Glasgow 2019: dublet tyczkarzy - złoty Wojciechowski, srebrny Lisek! Swoboda najlepsza!

To był spektakularny spektakl w wykonaniu polskich tyczkarzy! Paweł Wojciechowski skacząc 5.90 został halowym mistrzem Europy, srebro z rezultatem 5.85 zdobył Piotr Lisek. Drugie polskie złoto w sobotę zdobyła Ewa Swoboda, która triumfowała w biegu na 60 metrów!

Żaden polski kibic oglądający finałowy konkurs skoku o tyczce na mistrzostwach Europy w Glasgow nie mógł narzekać na brak emocji i zwrotów akcji. Piotr Lisek w trakcie zawodów skakał bezbłędnie. W pierwszych próbach pokonywał 5.45, 5.65, 5.75, 5.80 oraz 5.85. Jak się ostatecznie okazało to nie dało mu złota – je wyrwał mu w ostatnich skokach konkursu kolega z reprezentacji Paweł Wojciechowski. Bydgoszczanin przebył w finale długą i wcale nie prostą drogę do zwycięstwa. Po dwóch nieudanych próbach na 5.65 można było drżeć czy podopieczny Wiesława Czapiewskiego będzie walczył o medal. Polak wspaniale się zmobilizował i w trzecim podejściu z imponującym zapasem uporał się z tą wysokością. Potem ciułał dalej – w drugim skoku zaliczył 5.75, w pierwszym 5.80 i ponownie w drugim 5.85. Gdy na tej wysokości z konkursu odpadł Szwed Melker Svärd Jacobsson było jasne, że Polacy zdobędą złoto i srebro. Wtedy jednak liderem był Lisek, ale pierwsze skrzypce zaczął grać Wojciechowski. Jako jedyny – w drugim podejściu – pokonał 5.90 i ustanawiając halowy rekord życiowy zapewnił sobie pierwszy w karierze tytuł halowego mistrza Europy. Po zmaganiach świeżo upieczony złoty medalista przyznał, że to naprawdę był dla niego konkurs pełen zwrotów akcji.

- Tyczka jest o tyle fajna, że wygrywa ten kto skacze najwyżej, a nie ten kto odda najmniej skoków. To był dla mnie bardzo wyjątkowy konkurs, w rozgrzewce nie oddałem żadnego skoku! Po prostu mi strasznie nie szło, nawet była mała sprzeczka z trenerem od ilu zacząć, ale posłuchałem trenera i dobrze na tym wyszedłem – śmiał się Wojciechowski.

Zawodnik Zawiszy Bydgoszcz przyznał, że szokiem było dla niego to, że najlepsze skoki oddawał na końcu rywalizacji.

- Trudno uwierzyć, że oddałem 15 skoków i te ostatnie były tymi najlepszymi. Coś niesamowitego , marzyłem żeby tak było. Wczoraj mówiłem, że postaram się zrobić tak jak Dawid Kubacki. On nie był ostatni, ja po eliminacjach tak. I wskoczyłem na najwyższy stopień podium. Podobny scenariusz jak 8 lat temu w Daegu. Tutaj jednak oddałem więcej skoków niż w Korei – mówił tyczkarz dodając, że wtedy był jeszcze młodym zawodnikiem i zupełnie inaczej podchodził do takich sytuacji.  

Radości i wzruszenia nie mógł po zawodach ukryć także trener mistrza Wiesław Czapiewski, który przy dekoracji tyczkarzy podkreślił, że drugi dziś Piotr Lisek też jest świetnym zawodnikiem.

- Nie można zabierać Piotrowi jego zasług i sukcesów, ale dziś to Paweł był lepszy, spisał się super. To był fajny konkurs, bardzo się cieszę. W rozgrzewce poszło mu słabo, miał problemy z rozbiegiem. Konkurs był dla niego trudny, musiał uporać się z techniką i rozbiegiem. Dopiero na końcu zaczął naprawdę dobrze skakać. To był mocno pokerowy konkurs. Ale mieliśmy ciężki sezon, a dziś piękne go zwieńczyliśmy. Liczyłem na medal, ale nie na złoty. Jestem niesamowicie wzruszony – przyznał Wiesław Czapiewski.  

Z sukcesu Wojciechowskiego cieszył się oczywiście także drugi dziś Lisek, który do Glasgow przyjechał jako obrońca halowego mistrzostwa Europy wywalczonego przed dwoma laty w belgradzkiej Kombank Arenie.

- Poziom skoku o tyczce jest naprawdę wysoki, a my jako Polska zdobywamy tutaj dwa medale. To jest trudne do uwierzenia. Cieszmy się tym! Ustąpić miejsca na najwyższym stopniu podium swojemu rodakowi to czysta przyjemność – podkreślił Lisek.

Raptem kilka chwil po zakończeniu konkursu tyczkarzy w blokach startowych pojawiła się Ewa Swoboda. Oznaczało to nic innego jak finał sprintu na 60 metrów. Polka, liderka tabel, była oczywiście jego faworytką. Z roli tej wywiązała się wzorowo. Mocno ruszyła po strzale startera i nie dała się pokonać doświadczonym rywalkom. Wpadła na metę ze znakomitym czasem 7.09! W tyle zostały Dafne Schippers czy Asha Phillips. To 22-letnia Polka została halową mistrzynią Europy! Gdy na tablicy pojawiły się wyniki Swoboda nie mogła powstrzymać łez i ogromnego wzruszenia.

- Ciągle nie mogę sobie wyobrazić tego, że wygrałam. Myślałam, że dobiegłam druga albo trzecia – przyznała w rozmowie z mediami Ewa Swoboda.

Zawodniczka AZSu-AWFu Katowice dodała, że zwycięstwo z utytułowanymi rywalkami ma dla niej w Glasgow wyjątkowy smak.

- Wygranie z Schippers na mistrzostwach Europy to zupełnie coś innego niż zwycięstwo nad nią na mityngu. Tutaj pierwszy raz byłam stawiana w roli faworytki i udało mi się to utrzymać do końca. Wygrywanie z takimi osobistościami to dla mnie wow – mała Ewa z Żor może szybko biegać – cieszyła się Swoboda, która złoty medal zadedykowała najbliższym.

Za podopieczną Iwony Krupy bardzo dobry sezon halowy, w którym obok zwycięstwa w Glasgow należy odnotować także triumf w cyklu IAAF World Indoor Tour.

- Ten sukces kosztował mnie wiele pracy. Mam nadzieję, że to wszystko co osiągnęłam zimą przełoży się na sezon letni – powiedziała halowa mistrzyni Europy.

Ewa Swoboda jest pierwszą Polką od 1969 roku, która została halową mistrzynią Europy w sprincie. Dokładnie pół wieku temu w Belgradzie, na dystansie 50 metrów, triumfowała niezapominana Irena Szewińska.

Szansę na medal w biegu na 400 metrów straciła już w połowie dystansu Justyna Święty-Ersetic. Polka na wejściu w decydujące okrążenie była szósta, wdała się w przepychankę z rywalką i na trasie nie zdołała już poprawiać lokaty finiszując szósta z czasem 52.64. 

- Ten start to kwintesencja biegania w hali. Wąsko, przepychanki. Jutro będzie lepiej – zapewniała, mając na myśli finałowy bieg sztafety, Justyna. Rywalizację na 400 metrów wygrała Szwajcarka Léa Sprunger.

Halowego mistrzostwa Europy nie obronił Sylwester Bednarek. Polak zaczął konkurs od poprawki na 2.18. Po pokonaniu w pierwszej próbie 2.22 żeby myśleć o medalu nasz zawodnik musiałby skoczyć 2.26. Niestety w Glasgow było to zbyt wysoko dla obrońcy tytułu. Konkurs zakończył na szóstym miejscu.

- To 2.26 było w moim zasięgu. Z każdym skokiem na tej wysokości było lepiej i w trzecim myślałem, że się udało. Czułem, że już jestem za nią, ale się nie udało. Kończę ciężki dla mnie sezon halowy, ale tutaj uwierzyłem, że mogę powalczyć. Życie niestety wszystko zweryfikowało – powiedział po starcie Bednarek. Złoty medal zdobył Włoch Gianmarco Tamberi, który pokonał w Glasgow 2.32 i został liderem europejskich tabel.  

Na półfinale start w Glasgow zakończył Remigiusz Olszewski. Polak zapowiadał, że postara się pobiec poniżej 6.60 – niestety bieżnia zweryfikowała ambicje sprintera bydgoskiego Zawiszy. W drugim biegu w Emirates Arenie uzyskał 6.72 i zajmując piąte miejsce nie zyskał prawa startu w finale. 

Wśród finałów bez udziału Polaków należy wymienić m.in. sukces Norwega Jakoba Ingebrigtsen, który we wrześniu skończył 18 lat, a w sobotę triumfował w Glasgow na dystansie 3000 metrów oraz wyrównanie rekordu Europy w biegu na 400 metrów przez jego rodaka Karstena Warholma.

Po dwóch dniach 35. Halowych Mistrzostw Europy Polska z 3 złotymi i 1 srebrnym medalem jest liderem klasyfikacji medalowej. Jutro ostatnia odsłona zawodów. W przedpołudniowej sesji czekają nas finały skoku w dal panów z Tomaszem Jaszczukiem oraz pchnięcia kulą pań z Klaudią Kardasz.

Pełne wyniki: Glasgow

Glasgow, Maciej Jałoszyński / foto: Tomasz Kasjaniuk

Powrót do listy

Więcej