Menu
1 / 0
Aktualności /

HMŚ 2018: Konrad Bukowiecki ósmy w finale kuli

HMŚ 2018: Konrad Bukowiecki ósmy w finale kuli

W stojącym na niewiarygodnie wysokim poziomie konkursie kulomiotów ósme miejsce zajął Konrad Bukowiecki, a dziesiąty był Michał Haratyk. Obie polskie sztafety awansował do finału, o medal powalczy także Marcin Lewandowski w biegu na dystansie 1500 metrów.



W wygranym przez Tomasa Walsha konkursie pchnięcia kulą nie brakowało emocji i walki o każdy centymetr. Nowozelandczyk prowadził od pierwszej kolejki (22.13), a złoto przypieczętował w szóstej próbie gdy wynikiem 22.31 wpisał się na listę rekordzistów halowych mistrzostw świata. Zawodnik z Antypodów zdeklasował rywali, drugiego zawodnika pokonał o blisko metr. Za plecami Walsha zawodnicy pchali z niemal chirurgiczną precyzją – Staněk i Strol uzyskali po 21.44, ale drugą lepszą próbę miał Niemiec (21.15 vs. 21.12) i to on zdobył srebrny medal. Czwarte miejsce wywalczył, z rekordem Ameryki Południowej 21.37, Darlan Romani. Rekord Bośni i Hercegowiny, 21.15, pozwolił na zajecie piątego miejsca Mesudowi Pezarowi. Niestety do czołówki nie udało się przebić Polakom. Nasi zawodnicy konkurs zaczęli niemrawo – Bukowiecki pchnął 18.35, a Haratyk 19.89. Później lepiej wyglądał młodszy z biało-czerwonych, który dzięki próbie na 20.99 z drugiej serii awansował do wąskiego finału. 20.69 jakie osiągnął w trzeciej kolejce Haratyk pozwoliło zająć jedynie dziesiątą lokatę. Zmagający się z urazem palca Bukowiecki w kolejnych próbach nie poprawił rezultatu i zakończył mistrzostwa na ósmym miejscu – był jednym zawodnikiem w wąskim finale, który nie pchnął 21 metrów (nigdy wcześniej aż siedmiu zawodników nie przekroczyło w halowym konkursie tej granicy). Po zejściu z płyty Bukowiecki przyznał, że brak sukcesów to tylko i wyłącznie jego wina.

- Nie ma co zwalać na kontuzje, koło czy zimno bo to jest nudne. Stać mnie było na pchnięcie dające medal więc jest mi przykro i mogę tylko przeprosić kibiców. To, że ani Michał ani ja nie stanęliśmy na podium to tylko nasza wina. – przyznał szczerze ósmy zawodnik halowych mistrzostw świata.  


Konrad Bukowiecki był dziś ósmy i przyznał, że brak medalu to tylko jego wina (foto: Tomasz Kasjaniuk)


W jutrzejszym finale biegu sztafetowego 4x400 metrów pań zobaczymy oczywiście reprezentację Polski. W sobotę awans do decydującego biegu dały naszemu zespołowi Małgorzata Hołub-Kowalik, Joanna Linkiewicz, Natalia Kaczmarek oraz Aleksandra Gaworska. Polki, po błędzie Jamajek przy trzeciej zmianie, przez moment nawet prowadziły, ale stratę zawodniczka z Karaibów nadrobiła błyskawicznie. Walkę o bezpośredni awans Gaworska stoczyła zatem z Ukrainką Bryzhiną – obie wpadły na metę niemal równocześnie. Nasze wschodnie sąsiadki uzyskał 3:32.06, Polki 3:32.07 i do finału awansowały z małym q.

Bez problemu do finału awansowała natomiast męska sztafeta 4x400 metrów. Biegnący na pierwszej zmianie Karol Zalewski szybko wypracował przewagę, którą utrzymali Patryk Adamczyk i Łukasz Krawczuk. Dopiero na ostatniej zmianie Jakuba Krzewinę dogonił i wyprzedził Belg. Chociaż nasz zawodnik mocno zaatakował jeszcze na ostatniej prostej to biało-czerwoni finiszowali jako drudzy z czasem 3:05.24. Na starcie eliminacji zabrakło typowanych do medalu Jamajczyków oraz Ukraińców. Finał męskiej sztafety zakończy w jutrzejsze popołudnie halowe mistrzostwa świata.

Aż do zakończenia ostatniego biegu eliminacyjnego musiał czekać na wiadomość o awansie do finału Marcin Lewandowski. Polak był zgłoszony do startu na 800 i 1500 metrów (dzięki zaproszeniu z IAAF). Ostatecznie zdecydował się pobiec na dłuższym dystansie. Polak ruszył do rywalizacji już w pierwszej serii. Bieg nie był łatwy, stawka raz przyśpieszała, raz zwalniała. Lewandowski zaatakował na ostatnich okrążeniach, ale później dał się zablokować rywalom i finiszował jako czwarty, zwalniając na ostatnich metrach. Z wynikiem 3:40.78 Lewandowski miał szansę awansować do finału z czasem, ale do tego potrzebne były słabsze wyniki w pozostałych biegach. Na szczęście druga i trzecia seria były wyraźnie wolniejsze od pierwszej i zawodnik Zawiszy wywalczył awans do niedzielnego finału. Po starcie halowy mistrz Europy przyznał, że był to jego najtrudniejszy bieg w tym sezonie halowym. Oby jutro było lepiej.

Bardzo dobrze pobiegł na 60 metrów Remigiusz Olszewski. Polak zajął w szóstej serii eliminacyjnej drugie miejsce i bez problemu awansował do wieczornego półfinału. Czas zawodnika bydgoskiego Zawiszy – 6.65 – to ósmy rezultat eliminacji.


Z bardzo dobrej strony zaprezentował się w eliminacjach Remigiusz Olszewski. Teraz przed Polakiem bieg półfinałowy (foto: Tomasz Kasjaniuk)

W finale biegu na 800 metrów zabraknie niestety Angeliki Cichockiej. Mająca na koncie srebro halowych mistrzostw świata z Sopotu na tym dystansie Polka finiszowała w swojej serii eliminacyjnej jako trzecia z czasem 2:02.25. Zgodnie z zasadami tylko zwyciężczynie były pewne awansu do finału, a skład biegu o medale miały uzupełnić trzy najszybsze zawodniczki z dalszych miejsc. Niestety w tym gronie nie znalazła się Polka. Do awansu zabrakło 0.07 sekundy – Cichocka była pierwszą z tych, które nie wywalczyły prawa startu w finale.

Pełne wyniki III dnia: Birmingham

Birmingham, Maciej Jałoszyński & rav

Powrót do listy

Więcej