Menu
1 / 0
Aktualności /

5-6.8.1922 Praha: 1. mecz międzypaństwowy reprezentacji Polski

5-6.8.1922 Praha: 1. mecz międzypaństwowy reprezentacji Polski

Minęło 95 lat od pierwszego lekkoatletycznego meczu międzypaństwowego polskiej reprezentacji.

Minęło 95 lat od pierwszego lekkoatletycznego meczu międzypaństwowego polskiej reprezentacji.



Wprawdzie, w obecnych kalendarzach imprez, nie tylko Polski, nie ma już meczy międzypaństwowych narodowej reprezentacji seniorskiej, a pozostały tylko U20 i U23, ale skoro spotkania seniorów przez ¾ XX w. przyciągały uwagę rzesz licznych pokoleń polskich kibiców „królowej sportu”, odnotujmy nie tylko z kronikarskiego obowiązku 95 rocznicę pierwszego z tych spotkań.

W dniach 5-6.08.1922, na stadionie „Slavii Praha”, w ramach Słowiańskich Mistrzostw Lekkoatletycznych męska reprezentacja Polski spotkała się w ramach trójmeczu z reprezentacjami Czechosłowacji i Jugosławii. W przypadku Jugosławii był to drugi już mecz (wcześniej 7 czerwca pokonała Rumunię), natomiast Polski i Czechosłowacji – pierwszy. W ten sposób oba te ostatnie kraje wkroczyły na areny spotkań międzypaństwowych jako 17-18 państwa, po Holandii i Belgii (2.07.11), Francji (1.09.12), Węgrach i Austrii (15.09.12), Szwecji (13.07.13), Norwegii i Danii (2.09.17), Stanach Zjednoczonych A.P. (4.09.20), Szwajcarii (24.07.21), Niemczech (4.09.21), Wielkiej Brytanii (11.09.21), Nowej Zelandii i Republice Południowej Afryki (25.02.22), Rumunii i Jugosławii (7.06.22), a przed Finlandią (22.09.22) i Włochami (30.05.25). 

Do reprezentacji powołano zawodników lwowskich, warszawskich i poznańskich, wyłonionych we wcześniejszych eliminacjach. W stolicy był punkt zborny dla lekkoatletów z Warszawy i Poznania. Od 3 sierpnia (czyli od momentu opuszczania Warszawy) wyjazdowi reprezentacji przewodniczył, ówczesny prezes PZLA  Bronisław Kowalewski, gospodarzem wyprawy był Wodzisławski. Na mecz ten jechali również sędziowie ze strony polskiej: kpt. Szymański, drugim sędzią był pierwszy prezes związku Tadeusz Kuchar. Nawiasem, w meczu wystartował również przyszły prezes związku Jerzy Misiński. O 17:00 w Dziedzicach do reprezentacji dołączyli zawodnicy ze Lwowa wraz z dr Wacławem Polakiewiczem, zasłużonym działaczem, który jednocześnie był korespondentem „Sportu”. Niejasne jest, czy z prasy warszawskiej wyjechali do Pragi znakomici dziennikarze sportowi Jerzy i Tadeusz Grabowscy, czy  tylko ten drugi. Sprawozdania prasowe mają bowiem inicjały J.G. i T.G.

Ekipa polska, po przejeździe przez Kolin (obecnie…) i Pardubice, po blisko 20 godzinnej podróży dotarła ok. 4:00 do Pragi. Natrafiła wówczas na szereg trudności, związanych z brakiem doświadczenia ówczesnych gospodarzy w podejmowaniu, po raz pierwszy, całych reprezentacji narodowych - przyjęcie i właściwe zakwaterowanie, wyżywienie i jego koszty (fatalna relacja marki polskiej do korony czeskiej), czy możliwości treningu na stadionie. Oprócz relacji pieniężnej, wszystkie pozostałe niedogodności odczuli również reprezentanci Jugosławii. Zawodnicy zwiedzili wiele obiektów sportowych, ale akurat nie udało się w pełni zapoznać z areną zmagań – stadionem „Slavii”, ponieważ odbywały się tam wówczas wyścigi dwóch znakomitych niemieckich cyklistów (kolarzy) torowych za prowadzeniem motorów (Nettelbecka - zwycięzcy i Stellbricka), przy licznie zgromadzonej publiczności. Czeski cicerone naszej ekipy dr Rezacz wyjaśnił, że w niedzielę w Pradze odbywają się równocześnie międzynarodowe zawody cyklistów i lekkoatletyczne popisy, i przy tym trwa również mecz piłkarski „Sparty” lub „Slavii” z zagraniczną drużyną. W ogóle ten praski stadion mógłby pomieścić do 100 000 widzów.

Nastroje przedmeczowe były raczej optymistyczne. Nasza drużyna pożegnała Warszawę wśród radosnych okrzyków i miano nadzieję na zajęcie drugiego miejsca za Czechosłowacją, a przy dobrej formie i splocie korzystnych okoliczności nawet na równorzędną walkę z nią. Jednakże to był debiut, i to wielu zawodników, których wcześniej, w 1920 r., szykowano na zgrupowaniu do startu na Igrzyskach Olimpijskich, a którzy niestety zamiast uczestniczyć w nich, musieli  podjąć zbrojną walkę w wojnie 1920-1921 roku. Jednak, nawiasem mówiąc, szalenie ciekawa była w tym trójmeczu rywalizacja dwóch reprezentacji: Polski i Jugosławii, państw do których odnowy, przyczyniła się tragiczna w skutkach wojna światowa 1914-1918.          

Program meczu  obejmował 17 konkurencji. Ich układ, w dniach i wg kolejności zakończenia przedstawiał się następująco: I dzień - skok wzwyż, pchnięcie kulą, 800 m,      200 m, 5000 m, 110 m ppł, skok w dal, 4x400 m; II dzień - 100 m, 1500 m, rzut dyskiem, skok o tyczce, 400 m, trójskok, rzut oszczepem, 4x100 m, 2000 m chód.

Do każdej z nich, te trzy  państwa, wystawiały po 2  zawodników. Ogólny wynik trójmeczu i igrzysk obliczano w następujący sposób: bez względu na rodzaj konkurencji: pierwsze miejsce 1 punkt, drugie 3 punkty i tak kolejno, dodając po 2 punkty w przypadku  każdego  następnego  miejsca. W sztafetach zatem, skoro team liczy 4 biegaczy, zwycięzcy zdobywają 4, a pokonani 12 i 20 pkt. Zwycięzcą igrzysk zostaje ta narodowość, która będzie mieć w sumie najmniejszą ilość punktów. Od razu też, w pierwszym meczu, nasi reprezentanci zetknęli się ze swoistą specyfiką tego typu zawodów. Papierowe obliczenia sobie, a na stadionie zdarzają się niespodzianki. Pojawia się szczególny rodzaj mobilizacji do walki. W owym czasie zawodnik startował w meczu w wielu konkurencjach. Wchodzą więc w grę i taktyka biegów, i atut boiska gospodarzy, i znaczenie biegu rozstawnego oraz wiele innych elementów, o których w licznych opracowaniach pisano szerzej przy okazji Wunderteamu

 Reprezentacja Polski uległa, w tym spotkaniu, nie tylko Czechom, ale i Jugosłowianom. Końcowy wynik trójmeczu 139-251-222. Wg opracowania „Sto let kralovej”  Czesi przyjmują, że były to dwa niezależne mecze ich reprezentacji, ale z punktacją obecną, a nie ówczesną, tamtejszą: Czechosłowacja-Jugosławia 106:70, 106:78? i Czechosłowacja-Polska  110:67. Czesi wygrali 12 konkurencji (12 mistrzów słowiańskich), Jugosłowianie 4, 17 konkurencja - skok wzwyż - to jednoczesny sukces Czechosłowacji, Jugosławii i Polski. Podział dalszych dwóch nagradzanych miejsc (bez sztafet) przedstawiał się odpowiednio: 2 - 6:6:4 i 3 - 6:4:4. W biegach sztafetowych nasze kwartety plasowały się na trzecich miejscach (-40 pkt), czyli stracono przynajmniej 16 pkt. Uznano, że fiasko w sztafetach zaważyło na utracie II miejsca (235:238) przez naszą reprezentację.

Najsilniejszą reprezentację mieli Czesi. Wśród nich Vaclav Vohralik (czwarty na 1500 m w IO 1920) i Frantisek Janda-Suk to ekstraklasa światowa, Karel Pribyl ówczesny, i jak się okaże, także przyszły olimpijczyk. Jugosłowianie dużo zawdzięczają Karlo Ambrozy’emu (z pierwszej 10 światowej sezonów 1921 i 1922) i Rudolfowi Matzowi (europejskie 22.6 na 200 m, bohater obu sztafet). Takich zawodników Polacy nie mieli. Spośród startujących w tym trójmeczu lekkoatletów, wśród uczestników IO 1924, dostrzeżemy 14, odpowiednio: 4:3:7, niestety żaden z nich nie zdobył choćby punktowanego miejsca w finale.

Wacław Kuchar, który podzielił miejsca 1-3 z dwoma innymi skoczkami wzwyż, po tych zawodachprzeszedł do historii sportu polskiego jako najbardziej pracowity lekkoatleta tego trójmeczu. Zajął przecież jeszcze miejsca: 4 na 800 m, 3 na 110 m ppł, 3 w skoku w dal, 2 w trójskoku. Jego odpowiednikiem u innych może być Czech: Otakar Jandera: najszybszy, ale zdyskwalifikowany za obalenie 3 płotków na 110 m ppł, 1-3 w skoku wzwyż, 2 w skoku w dal i 1 w trójskoku oraz Jugosłowianin Aleksander Spahic: 4 na 100 m, 5 w skoku w dal, 2 w sztafecie 4 x 100 m. Do osiągnięć Kuchara, mniej skutecznie, starali się zbliżyć Polacy: Kazimierz Cybulski (4 w skoku o tyczce,  4-5 w kuli,  2 w rzucie dyskiem) i Stanisław Sośnicki (5 na 100 m,  6 w dal, 5 w trójskoku, 3 4 x 400 m).

 Z pewnością trójmecz obfitował w „zaskakujące” sytuacje. To przede wszystkim „remis” Jugosłowianina Vinko Zgagi, który uzyskał go, wprawdzie dzięki nowemu rekordowi kraju, ale dalekiemu od osiągnięć pozostałych współzwycięzców. Jak zatem na tym tle traktować porażkę Czecha Bedricha Bulina, który skacze 1.80 i wyżej? Dużym zaskoczeniem było zwycięstwo w oszczepie Jugosłowianina Djuro Gaspara, zwłaszcza że na tryumfatora typowano Czecha Frantiska Hejtmanka, który już osiągał bardzo dobre wyniki, gdy oszczepem rzucano „z palca”. Furorę zrobili rodacy Gaspara, średniodystansowiec Menhart Miskovic, plasując się dwukrotnie na 2 miejscu i zagrażając Vohralikovi i czterystumetrowiec Branko Kojic (2 na 400m i 4x400 m). W zespole polskim na szczególne podkreślenie zasługuje rekord kraju Stefana Adamczaka w skoku o tyczce, ustanowiony w walce nie tylko ze zwycięzcą Ivo Milde, ale także z poprzednim rekordzistą Polski (3.21 w 1912 i 1921) oraz otarcie się tegoż rekordzisty Kazimierza Cybulskiego o taki rekord, w rzucie dyskiem. Interesującym  elementem trójmeczu był chód na 2000 m, w którym dzielnie stawali, skądinąd średniodystansowcy, Jugosławii i Polski. Był to zarazem, przez długie lata, jedyny przypadek w dziejach polskiej reprezentacji narodowej, kiedy chód wchodził do programu meczu międzypaństwowego.

Zaskoczenie, in minus, po zajęciu w debiucie, 3 miejsca w trójmeczu było w polskim sporcie ogromne. Szukając przyczyn niepowodzenia w tych zawodach wskazywano, w prasie polskiej, na: przegraną już na pierwszej zmianie sztafety 4 x 400 m, o 3 m, za wczesne wyrzuty oszczepu przez Sławosza Szydłowskiego, rozproszenie sił Kuchara, brak międzynarodowego doświadczenia sztafety 4 x 100 m, debiutanckie zachowanie się w biegu Stanisława Ziffera, kłopoty z odbiciem w skokach Stanisława Sośnickiego. Zawzięcie rywalizowali ze sobą w pchnięciu kulą o 4-5 miejsce nasi miotacze, a gdyby tak drugi z Czechów pchnął kulę na swoim poziomie, albo nieco lepiej?

Kto wie, czy jednak gdyby już wówczas istniała jakaś forma Komisji Statystycznej, zaskoczenie to nie byłoby znacznie mniejsze. W tabeli, zaczerpniętej z opracowania członków Komisji Statystycznej PZLA Zbigniewa Łojewskiego i Tadeusza Wołejki, poświęconego historii meczów międzypaństwowych męskiej reprezentacji Polski, przy wynikach tego praskiego meczu zamieszczono także możliwe, dzięki opracowaniom wielu członków ATFS, rekordy życiowe uczestników do chwili rozpoczęcia spotkania, zaraz po spotkaniu oraz ostateczny rekord życiowy. To bardzo ciekawe dane.

W trakcie wcześniejszego meczu Jugosławii z Rumunią ujawniły się z pewnością wady i zalety naszych przyszłych rywali.  W obejmującym 8 konkurencji (100, 400, 3000 m, sztafetę szwedzką 800+400+200+100 m, skok o tyczce, trójskok, pchnięcie kulą i rzut dyskiem) Jugosłowianie wygrali 100 m (Svetozar Popovic - 11.0), kulę (Ambrozy - 13.93) i sztafetę szwedzką (3:38.0). Szczególnie ten ostatni wynik wyraźnie wskazywał na duże zagrożenie dla naszych zawodników ze strony Miskovica,, Kojica, Matza i Popovica). Nie byłoby aż tak wielkiego zdumienia, że nasi przegrali z Jugosławią biegi 100, 200, 400, 800 i 1500 m oraz obie sztafety.

Nadto, wszelkie tabele najlepszych wyników zawodników Bohemii, a następnie Czechosłowacji, zestawione w latach 70. XX w. w czeskim biuletynie SAS „Start”, pokazują zdecydowanie wyższą jakość tych lekkoatletów, niż naszych. Także z opracowanych przez Janusza Waśko (z Komisji Statystycznej PZLA) i Johna Brandta historii rekordów poszczególnych krajów widać, że w pierwszych latach po I wojnie światowej nowopowstała Jugosławia, skorzystała dużo z rozwoju lekkoatletyki w dawnej Serbii.

Szukano też i innych przyczyn tej porażki. Wygłodzeni i spragnieni podczas niedawnej wojny polscy lekkoatleci pochłaniali w Pradze po 3 porcje mięsa, 5 do 10 szklanek lemoniady na obiad lub kolację, co również mogło wpłynąć na ich kondycję w czasie startu. Z drugiej strony śmiesznie małe porcyjki wydzielone pieczołowicie w jednej z trzeciorzędnych restauracji praskich nie mogły służyć za zadowalające pożywienie dla niektórych naszych zawodników. A więc albo przejedzenie, albo niedożywienie byłoby wytłumaczeniem słabszych wyników reprezentacji narodowej?

A jednak, ten pierwszy mecz międzypaństwowy lekkoatletów Polski, ma ogromne znaczenie. Wprawdzie do następnego doszło dopiero w dniach 10-11.07.1926 w Warszawie (wcześniej obawiano się kolejnych porażek z ewentualnymi przeciwnikami), właśnie z Jugosławią, ale był to rewanż w pełni udany (97,66:42,33 pkt.). W zespole gości byli wówczas także: Gaspar, Spahic i Zdravko Jakupic, ale z reguły nasi wygrywali konkurencje dubletem.

A stało się tak dzięki temu pierwszemu meczowi. Troskliwiej zajęto się polską reprezentacją lekkoatletyczną seniorów, zatrudniono trenerów zagranicznych, rozpropagowano w społeczeństwie istotne znaczenie międzynarodowe wyniku sportowego. W konsekwencji, „ostatni stali się pierwszymi”, i  z tych trzech krajów uczestniczących w trójmeczu praskim, najlepiej, w perspektywie dziejowej, rozwinęła się reprezentacja Polski. Wiele osób pamięta późniejsze, gorące dyskusje, nie tylko statystyczne, na temat, czy lekkoatletyczna drużyna seniorska naszego kraju plasuje się na 2, 3 , czy 4 miejscu na świecie.  

Czechosłowacja-Polska-Jugosławia, 5-6.08.1922 Praha w ramach Słowiańskich Mistrzostw Lekkoatletycznych

Wynik meczu 139:251:222

Szczegółowe wyniki zamieszczono w załączniku.

Stefan Pietkiewicz – Komisja Statystyczna PZLA

Powrót do listy

Więcej