Menu
1 / 0
Aktualności /

ME W ZURYCHU: Wtorkowe eliminacje

ME W ZURYCHU: Wtorkowe eliminacje

Dziesięcioro Polaków wystartowało we wtorek w poranno-południowej sesji eliminacyjnej mistrzostw Europy. Do kolejnej fazy nie udało się przejść tylko jednemu z nich.

Dziesięcioro Polaków wystartowało we wtorek w poranno-południowej sesji eliminacyjnej mistrzostw Europy. Do kolejnej fazy nie udało się przejść tylko jednemu z nich.

 



Pechowo wystartował Jakub Szyszkowski. Utalentowany kulomiot, który przed rokiem zdobył złoto młodziezowych mistrzostw Europy liczył na awans do finału w seniorskiej imprezie tej rangi. Nie udało się. Wynik 19.46 dał mu dopiero 18. miejsce. Za to dwukrotny mistrz olimpijski, Tomasz Majewski nie pozostawił rywalom wątpliwości. Jest w formie - może nie takiej, by pokonać zdecydowanego faworyta, Niemca Davida Storla, ale z pewnością może walczyć o podium. W pierwszej kolejce pchnął 20.50 i awansował do wieczornego finału. - To nie było jakieś super pchnęcie, tylko takie, żeby przekroczyć linię i się zakwalifikować. Mam nadzieję, że wieczorem pchnę znacznie dalej - powiedział Majewski.
Do półfinału awansowali wszyscy trzej startujący indywidualnie polscy czterystumetrowcy. W pierwszej serii Łukasz Krawczuk był trzeci (45.92), w drugiej Rafał Omelko piąty (46.10), a trzecią serię wygrał Jakub Krzewina (45.68). - PO pierwszych biegach zobaczyłem, że to nie są przelewki i trzeba było sie trochę sprężyć. Od początku do końca kontrolowałem ten bieg i zapewniam, że mam jeszczed rezerwy. Czuję moc - mówił, jak zwykle waleczny Krzewina.
Także Patryk Dobek, kandydujący do występu w sztafecie 4x400 m, ale indywidualnie biegający w Zurychu na 400 m pł, zaprezentował się dobrze w eliminacjach. Był drugi w swojej serii z czasem 49.73. - Po raz kolejny potwierdziłem formę, kontuzja sprzed kilku tygodni przeszkodziła mi w przygotowaniach, ale nie na tyle, bym w Zurychu nie pokazał na co mnie stać. Cieszę się, że razem z trenerem postanowiliśmy spróbować sił na płotkach. Ten sezon jest pewnego rodzaju zapoznaniem z płotkami, ale za rok w Pekinie i za dwa lata w Rio powinieniem już być gotowy na szybkie bieganie - mówił podopieczny trenera Krzysztofa Szałacha.
Sporo emocji towarzyszyło we wtorek eliminacjom płotkarek na 100 m pł. W drugiej serii wystartowała Karolina Kołeczek, która niedawno złamała barierę 13 sekund. Tym razem z przeciwnym wiatrem (-1,1 m/s) była wolniejsza (13.12) i zajęła 6. miejsce. Trzeba było czekać na wyniki pozostałych serii. Okazało się, że wynik 13.12 był ostatnim, z którym można było wywalczyć awans do półfinału. Problem w tym, że uzyskały go jeszcze obok Kołeczek dwie zawodniczki: Słowenka Tomić i Holenderka Visser. Organizatorzy zdecydowali się poszerzyć półfinały z 16 do 17 zawodniczek, więc Polka i Słowenka pobiegną wieczorem, bo były minimalnie szybsze od Holenderki (13.115 przy 13.120).
Natomiast w czwartek czekają nas emocje związane z występem dwóch Polaków w finale biegu na 3000 m z przeszkodami. Zarówno Mateusz Demczyszak jak i Krystian Zalewski wygrali swoje serie eliminacyjne! Demczyszak miał rezultat 8:31.62. - Mam już dość odpadania w eliminacjach na imprezach mistrzowskich. Nie chciałem znów do tego dopuścić, jestem dobrze przygotowany. Troszkę poukładam sobie w głowie technikę z barierami i myślę, że będzie dobrze. Pozdrawiam swoją rodzinkę i dowódców, którzy bardzo pomagają mi w wojsku - powiedział starszy szeregowy Demczyszak. - Mam nadzieję, że skończył się już pech, który miałem w tym roku i w finale pokażę, na co mnie stać. Bieg eliminacyjny był rozgrywany w wolnym tempie, wszystko rozstrzygnęło się na końcówce, jedno mocne szarpnięcie. Wszystko zgodnie z planem. Głęboko wierzę w swój medal, jeestem przygotowany na drugi mocny bieg - dodał Zalewski, który uzyskał czas 8:35.44.
Pierwszy w karierze finał na letnich mistrzostwach Europy zapewniła sobie Renata Pliś. W eliminacjach na 1500 m bajpierw biegła z przodu, później została w końcowce stawki, ale na ostatniej prostej przesunęła się na drugą pozycję. Awansowała do finału z czasem 4:10.33. - Udało mi się na 200 metrów do mety wyprzedzić rywalki. Czuję się dobrze, formę szykowałam na mistrzostwa Europy, a nie na mityngi. Nie chcę zapeszać, ale w finale chcę walczyć o pierwszą szóstkę - oceniła swoje szanse Renata, dodając, że będzie też biegała w Zurychu po raz drugi w karierze na 5000 m.

Powrót do listy

Więcej