Menu
1 / 0
Aktualności /

MŚ W BERLINIE: Środowa sesja poranna

Artur Noga w płotkarskim półfinale, Żaneta Glanc w finale dysku, a Sylwester Bednarek wśród trzynastu najlepszych skoczków wzwyż – to nasze poranne żniwo piątego dnia MŚ w Berlinie.

Artur Noga w płotkarskim półfinale, Żaneta Glanc w finale dysku, a Sylwester Bednarek wśród trzynastu najlepszych skoczków wzwyż – to nasze poranne żniwo piątego dnia MŚ w Berlinie.

 

Z trzech naszych dyskobolek do finału awansowała tylko jedna. Żaneta Glanc (AZS Poznań) rozpoczęła co prawda od słabiutkiego rzutu na 49.79, ale chwilę później poprawiła się już na 62.43 (minimum kwalifikacyjne wynosiło 61,5 metra). To czwarty wynik eliminacji, za dwiema Chinkami i Australijką. Wioletta Potępa (Śląsk Wrocław) i Joanna Wiśniewska (Gwardia Warszawa) nie dały rady. Zajęły odpowiednio 17. (59.54) i 21. (58.85). Do finału nie awansowała też Niemka Franka Dietzsch (trzykrotna mistrzyni świata).

W biegu eliminacyjnym na 110 m pł kłopoty na początku dystansu miał Artur Noga (Warszawianka). Piąty zawodnik igrzysk olimpijskich zdołał jedna złapać odpowiedni rytm i wbiegł na metę trzeci (13.56), awansując do półfinału. Eliminacji skoku wzwyż nie przeszedł mistrz Polski Grzegorz Sposób (Start Lublin). Zaliczył 2.20. Jako ostatni – ex aequo z Cechem Jarosławem Babą – do grona finalistów awansował Sylwester Bednarek (RKS Łódź). W pierwszej próbie skoczył 2.27. Aż ośmiu zawodników pokonało poprzeczkę zawieszoną na 2.30.

Oto, co powiedzieli Polacy po porannych eliminacjach:

Artur Noga (fot. Adam Nurkiewicz) 

 

Artur Noga:

Nie był to lekki i łatwy bieg. Trochę się pogubiłem na początku dystansu. Technicznie to była katastrofa. Uderzyłem w płotek, nie mogłem złapać właściwego rytmu. Udało się to dopiero od szóstego płotka. Wiadomo, wystartowałem pierwszy raz po kontuzji. Cieszę się, że jestem w półfinale. Tam na pewno będzie lepiej. Nie mam już problemów problemów z nogą, lekarze i fizjoterapeuci doskonale zadbali o to, by uraz sprzed trzech tygodni nie przeszkodził mi w starcie w Berlinie.

Robles miała w eliminacjach duże problemy, ale awansował do półfinału. Każdy jest tylko człowiekiem, a nie koniem, który na każdych zawodach biega 13.00 jak na zawołanie. Zobaczymy, jak mu pójdzie w kolejnej rundzie. Na pewno jeszcze się spręży. Będą emocje, będzie adrenalina – serdecznie zapraszam do oglądania.

 

Żaneta Glanc (fot. Adam Nurkiewicz)

 

Glanc:

Czułam się bardzo spokojnie. Co prawda przy pierwszym rzucie dysk dziwnie wyleciał mi z ręki i dysk upadł blisko, ale nie wytrąciło mnie to z równowagi. Wiem na co mnie stać, trener też bardzo we mnie wierzy. Jadąc tutaj sama się dziwiłam, że cały czas jestem taka spokojna. To dodało mi pewności siebie. W finale będę walczyć, a co się stanie – zobaczymy. Wiadomo, że cała dwunastka wystartuje z wielkimi nadziejami, zmotywowana. Na pewno rzuty będą dalsze. Na razie będę się starała awansować do ósemki. Co dalej? To się okaże.

W eliminacjach było lekko pod wiatr, dlatego można było trafić dobry rzut. Nie ma co narzekać na warunki. Trzeba być dobrze przygotowanym technicznie i wtedy startuje się na swoim poziomie. Myślę o tym, by w finale wytrzymać tę rywalizację od strony psychicznej, żeby wykonać rzut dobrze technicznie. Jeśli to się uda, będzie naprawdę daleko. Treningi wskazują na to, że jestem w dobrej dyspozycji. Wygląda na to, że będzie dobrze. Jestem podbudowana i wiem na co mnie stać. Rekord Polski? Taki cel stawiam sobie na przyszły sezon. W tym roku i tak poprawiłam się o 2,5 metra. Siódmy wynik na listach światowych - to naprawdę dużo. W Berlinie mieszkam w hotelu w jednym pokoju z Anitą Włodarczyk. Wspieramy się, kibicujemy sobie.

 

Grzegorz Sposób:

To co dziś się u mnie stało można nazwać przerostem mocy nad treścią. Miałem kłopoty z rozbiegiem, nie czułem go, przy każdym skoku biegałem inaczej. Na rozgrzewce czułem się znakomicie. Spokojnie mogłem dziś skoczyć 2.30. Ale kiedy zaczęło się bieganie, skończyło się skakanie… Chyba nie wytrzymałą mi głowa. Mam coś takiego, że kiedy czuję się mocny, przestaję biegać. Bardzo mi przykro z tego powodu.

 

Sylwester Bednarek:

Cieszę się z awansu do finału. Na 2.30 chyba przygniotła mnie presja. Pierwsza próba była chyba niezła, później gorzej. Szkoda, że Grzesiek Sposób miał kłopoty z rozbiegiem i nie znalazł się w finale. Ja biegałem dość dobrze. Na 2.27 wykonałem naprawdę porządny skok. Czy w finale dołożę? Będę się starał. W hali skoczyłem już 2.30, przydałoby się to powtórzyć, a nawet podnieść poprzeczkę. Zobaczymy, czy się uda.

 

Z Berlina

Rafał Bała

 

Powrót do listy

Więcej