Anita Włodarczyk bez problemu awansowała do poniedziałkowego finału rzutu młotem na lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Tokio. W imponującym stylu, ze świetnym czasem 12.51, awans do półfinału biegu na 100 metrów przez płotki wywalczyła z kolei Pia Skrzyszowska.
Doskonałe wspomnienia ze stolicy Japonii ma Anita Włodarczyk. Polska mistrzyni rzutu młotem przed czterema laty zdobyła na tutejszym stadionie trzeci w karierze złoty medal olimpijski i często podkreśla, że uwielbia startować w Kraju Kwitnącej Wiśni. Już niedzielnymi rzutami kwalifikacyjnymi Włodarczyk udowodniła słuszność tej tezy. Startująca w pierwszej grupie Polka uzyskała wartościowe 73.69 i bez problemu zapewniła sobie awans do poniedziałkowego finału.
– Kiedy weszłam na stadion, wróciły te dobre wspomnienia sprzed czterech lat. Jestem zadowolona z kwalifikacji. Ten rzut na 73.69 był typowym na zaliczenie. Teraz skupiam się na finale.– powiedziała Włodarczyk. Generalnym partnerem lekkoatletycznej reprezentacji Polski jest ORLEN.
Kwalifikacji do finału nie wywalczyły dwie pozostałe startujące w Tokio Polki. Na dalszych lokatach start zakończyły Katarzyna Furmanek oraz Ewa Różańska. Niespodzianką będzie też brak w finale liderki światowych tabel w tej konkurencji. Amerykanka Brooke Andersen, mistrzyni globu sprzed 3 lat z Eugene, nie zaliczyła w Tokio żadnej ważnej próby. Walka o medale w poniedziałek od 14:00 czasu środkowoeuropejskiego.
Świetnie pobiegła w I rundzie rywalizacji na 100 metrów przez płotki Pia Skrzyszowska. Polka uzyskała najlepszy czas w sezonie – 12.51 – i bez problemu awansowała do półfinału.
– Wiedziałam, że będę w najlepszej formie na mistrzostwach świata. Byłam przed biegiem zestresowana, ale teraz kamień spadł mi z serca – mówiła zadowolona reprezentantka Polski.
Alicja Sielska była w swojej serii czwarta. Po dobrej drugiej połowie dystansu uzyskała czas 12.99, który był drugim niedającym awansu do kolejnej rundy.
– Spełniam swoje marzenia. Czuję, że nie dałam z siebie wszystkiego – przyznawała tegoroczna mistrzyni Europy do lat 23, która kwalifikację na tokijski czempionat uzyskała w wyniku relokacji.
Jedynym finałem pierwszej sesji niedzielnych zawodów w Tokio był bieg maratoński kobiet, rozgrywany w trudnych warunkach atmosferycznych. Z dwójki Polek, które przystąpiły do tej konkurencji, zdecydowanie lepiej spisała się Aleksandra Brzezińska. Nasza zawodniczka ostatecznie zajęła 39. miejsce, z czasem 2:39:46.
– To był bardzo trudny bieg. Pierwszy raz rywalizowałam w tak ekstremalnych warunkach. Pot lał się ze mnie już przy wyjściu na rozgrzewkę, a nawet nie było słońca. Cieszę się, że mimo tego powalczyłam dziś. Miejsce nie jest szczytem moich marzeń, bo wiem, że stać mnie na więcej. Czuję jednak, że robię progres treningowy, a dziś pokonałam swoje słabości – przyznała Brzezińska. Maratonu nie ukończyła Izabela Paszkiewicz. Złoty medal zdobyła Kenijka Peres Jepchirchir.
Do półfinału biegu na 1500 metrów nie awansował Filip Rak. Pierwszej rudny nie przebrnęli także lider list światowych Francuz Azeddine Habz oraz norweska gwiazda tego dystansu Jakob Ingebrigtsen.
W drugiej dzisiejszej sesji mistrzostw zobaczymy siódemkę naszych reprezentantów. Do rywalizacji w półfinałach biegu na 1500 metrów przystąpią Weronika Lizakowska i Klaudia Kazimierska, a na tym samym etapie zmagań wystąpi też sprinterka Ewa Swoboda. Dodatkowo w pierwszej rundzie biegu na 400 metrów zobaczymy Natalię Bukowiecką, Justynę Święty-Ersetic i Maksymiliana Szweda. O awans do finału skoku wzwyż powalczy Mateusz Kołodziejski. Transmisje z Tokio w Telewizji Polskiej.
Maciej Jałoszyński / foto: Rafał Oleksiewicz