Menu
1 / 0
Aktualności /

HMŚ 2012: Ostatni dzień pełen dramaturgii

HMŚ 2012: Ostatni dzień pełen dramaturgii

Czwarte miejsce Adama Kszczota na 800 metrów po udanym ataku rywali zza pleców Polaka i zgubiona pałeczka naszej sztafety – III dzień rywalizacji w HMŚ stał pod znakiem wielkich emocji i… sporego pecha biało-czerwonych.

Czwarte miejsce Adama Kszczota na 800 metrów po udanym ataku rywali zza pleców Polaka i zgubiona pałeczka naszej sztafety – III dzień rywalizacji w HMŚ stał pod znakiem wielkich emocji i… sporego pecha biało-czerwonych.

 

Niedziela w Stambule była dla polskich lekkoatletów niezwykle dramatyczna. Zaczęło się jednak od niezłego i szczęśliwego biegu Artura Nogi. Polak zajął 4. miejsce w półfinale na 60 m pł (7.68) i awansował do wieczornego finału. Chwilę później na starcie finałowego biegu na 3000 m stanęła Lidia Chojecka. Jedną z jej rywalek była słynna Etiopka Meseret Defar, która walczyła o piąty tytuł halowej mistrzyni świata na tym dystansie. Przez kilkaset metrów wszystkie zawodniczki biegły równym tempem, ale w pewnym momencie oderwała się grupa ciemnoskórych biegaczek, m.in. z Defar i Sylvią Kibet. Chojecka została i biegła za Brytyjką Helen Clitheroe. – To był błąd, powinnam wtedy pójść za Afrykankami, miałam na to siłę – mówiła później. Dystans między nią, a rywalkami się powiększał i ostatecznie Polka zajęła 6. miejsce z czasem 8:56.86. – Jestem zadowolona z tej pozycji, nie spodziewałam się tego, bo ostatnio nie czułam się najlepiej. Ale udało się i jest to dobry prognostyk na sezon letni. Niedawno, właściwie na początku roku, zmieniłam nieco sposób przygotowań. Widać już efekty, a mam nadzieję, ze latem będzie jeszcze lepiej – powiedziała zadowolona. Wygrała Kenijka Hellen Obiri, Defar tym razem była druga.

Krótko po biegu pań na 3000 m na bieżni pojawili się ośmiusetmetrowcy. Wśród nich Adam Kszczot, najszybszy w tym roku na świecie, świeżo upieczony halowy rekordzista Polski. – Taktyka była prosta: jeśli bieg będzie wolny, Adam miał wyjść na prowadzenie i dyktować tempo – mówił później trener Stanisław Jaszczak. Pierwsze okrążenie to był właściwie spacerek. 29.29 sek na 200 metrów! Przy takim otwarciu Kszczot przejął inicjatywę. Prowadził przez kolejne 500 metrów. Ale przed ostatnim wirażem wyprzedził go Mohamed Amman. Tuż przed metą dołączyli do niego Czech Jakub Holusa i Brytyjczyk Andrew Osagie. Kszczot tracił siły, nie był w stanie odeprzeć ataku i ukończył rywalizację na 4. pozycji. – Nie wiem jeszcze co się stało, trudno o komentarz na gorąco. Na pewno musimy wziąć się teraz za przygotowania do Londynu, przeanalizować kalendarz startów i ułożyć wszystko tak, żeby najwyższa forma przyszła na igrzyska – powiedział trener Jaszczak.

 

Artur Noga w finałowym biegu na 60 m pł walczył m.in. z Rosjaninem Konstantinem Szbanowem (fot. Marek Biczyk)

 

Artur Noga zajął w finale 60 m pł ostatnie, 8. miejsce z wynikiem 7.68. – W tym biegu zdecydowanie słabiej niż w półfinale poszło mi na starcie – kręcił głową. – Ale w sumie jestem zadowolony. Miałem w Stambule trzy biegi, wiemy już z trenerem gdzie jesteśmy i nad czym musimy pracować? Londyn? Zobaczymy. Ja na pewno zrobię swoją robotę, a na co to wystarczy – przekonamy się w trakcie igrzysk – dodał.

Pełen dramaturgii był bieg sztafetowy 4x400 m mężczyzn. Podopieczni trenera Józefa Lisowskiego mieli spore szanse na medal. Weszli do finału z trzecim czasem. Trener Lisowski ustawił skład tak samo jak w eliminacjach. Rozpoczął Jakub Krzewina, który trochę zachwiał się przy zejściu z drugiego łuku, ale zajął dobrą, trzecią pozycję i jako trzeci przekazał pałeczkę Marcinowi Marciniszynowi. Najbardziej doświadczony z Polaków w niedzielę spisał się dobrze, obronił trzecie miejsce i zbliżył się do Brytyjczyka i Amerykanina. Jako trzeci w naszej ekipie ruszył Grzegorz Sobiński. Za jego plecami robiło się gorąco, bo swoją szansę poczuli Rosjanie i zawodnicy z Trynidadu. Sobiński przekazał pałeczkę Łukaszowi Krawczukowi, ale Rosjanin Władysław Frołow był już tuż za plecami Krawczuka. Na pierwszej prostej zbiegł na drugi tor i wyprzedzał Polaka. Wtedy Krawczuk szeroko rozłożył ręce, jakby chciał zablokować schodzącego przed niego Rosjanina. Walka bark w bark, rywal uderzył naszego zawodnika w dłoń i… Krawczukowi wypadła pałeczka! Zatrzymał się, podniósł ją i gonił uciekających zawodników, ale był już zbyt daleko za nimi. Polacy zostali sklasyfikowani na 6. pozycji. – Nie wiem jak to się stało, może za wolno zacząłem i Rosjanin za szybko mnie dogonił. Na pewno nie chciałem, żeby mnie wyprzedził. Walczyłem i skończyło się pechowo… - tłumaczył zawiedziony Krawczuk. Wygrali Amerykanie, ale nie obyło się bez protestu. Okazało się bowiem, że popełnili błąd na jednej ze zmian (czekający na pałeczkę zawodnik USA wszedł przed Brytyjczyka, choć to biegacz z Wysp powinien ustawić się na pierwszym torze) i zostali zdyskwalifikowani. Oprotestowali tę decyzję i… komisja przychyliła się do ich protestu, oddając im zabrane kilkadziesiąt minut wcześniej złoto. Polska ekipa też wystosowała protest (wniosła o dyskwalifikację Rosjan), ale został on rozpatrzony negatywnie.

 

Łukasz Krawczuk podnosi pałeczkę, którą chwilę wcześniej zgubił (fot. Marek Biczyk) 

 

 

- Większość zawodników wypadła w Stambule na swoim poziomie, awansowali do finałów i walczyli – podsumowuje dyrektor sportowy PZLA, Piotr Haczek. – Słowa uznania dla Tomka Majewskiego, który udowodnił, że niepowodzenie w Daegu było tylko wypadkiem przy pracy. Dobrze wypadła Lidia Chojecka, solidnie Artur Noga, nieźle Paulina Guba. Rozczarował natomiast Dominik Bochenek. Oczywiście prześladował nas w tych zawodach ogromny pech. Chodzi o upadek Marcina Lewandowskiego, który mógłby w finale walczyć o medal, czy zdarzenie ze sztafetą, która zgubiła pałeczkę. Ale trzeba o tym zapomnieć i myśleć już o londyńskich igrzyskach.

Z jednym – brązowym – medalem Polska zajęła 25. miejsce w klasyfikacji medalowej HMŚ (wygrali Amerykanie – 18 medali, w tym 10 złotych). Biało-czerwoni uplasowali się na 9. pozycji w klasyfikacji punktowej.

 

Wyniki na stronie:

http://www.iaaf.org/mini/wic12/Results/ResultsByDate.aspx

 

 

Powrót do listy

Więcej