Menu
1 / 0
Aktualności /

ME Berlin 2018: Augustyn 6., Sikora 7. na 50 km. Kulomiotki w finale

ME Berlin 2018: Augustyn 6., Sikora 7. na 50 km. Kulomiotki w finale

Rafał Augustyn zajął szóste, a Rafał Sikora siódme miejsce w rywalizacji chodziarzy na dystansie 50 kilometrów. Do finału pchnięcia kulą bez problemu awansowały natomiast Paulina Guba i Klaudia Kardasz. Niespodziewanie na eliminacjach przygodę z berlińskim czempionatem zakończyli Piotr Małachowski oraz Robert Urbanek.

Chód pań i panów na 50 kilometrów to pierwsze konkurencje, w których w Berlinie rozdano medale. Zawodnicy rywalizowali na dwukilometrowej pętli poprowadzonej po Budapester Strasse. Rywalizowali, co trzeba podkreślić, w bardzo trudnych warunkach pogodowych. W stolicy Niemiec utrzymują się niezwykle wysokie temperatury, a sędziowie – mimo pojawiających się spekulacji na ten temat – nie zdecydowali się zmienić godzin rozgrywania chodu. W tych warunkach, których nasi zawodnicy bardzo się obawiali, najlepiej spisał się Rafał Augustyn, który przez cały dystans szedł w czołówce. Na metę przymaszerował jako szósty z czasem 3:51:37. Tuż za jego plecami finiszował drugi z biało-czerwonych, czyli Rafał Sikora (3:52:56). Na 11. miejscu finiszował Adrian Błocki (3:57:11). Zwyciężył Ukrainiec Maryan Zakalnytskyy, który mocno zaatakował na ok. 20 kilometrów przed metą. Złoto wywalczył z czasem 3:46:32. 

W rywalizacji kobiet obie Polki – Joanna Bemowska i Agnieszka Ellward – nie dotarły do mety. Pierwszą w historii mistrzynią Europy w chodzie na 50 kilometrów została Portugalka Inês Henriques – 4:09:21.

Znakomicie zaprezentowały się w eliminacjach pchnięcia kulą obie nasze reprezentantki. Paulina Guba sprawę awansu rozstrzygnęła już w pierwszej próbie uzyskując 18.66. Klaudia Kardasz, startująca w grupie B, popisała się w drugiej kolejce pchnięciem na 18.00. Biało-czerwone zajęły odpowiednio trzecie i czwarte miejsce i w dobrych humorach będą oczekiwać jutrzejszego finału.

- Czuję się bardzo mocna, plecy nie dokuczają. Jest optymizm przed finałem. – zapewniała Paulina Guba.

Obie Polki startujące we wtorkowy poranek w eliminacjach biegu na 400 metrów przez płotki awansowały do półfinału. Bezpośrednio wywalczyła go Joanna Linkiewicz, która wygrała pierwszą serię z czasem 56.66. Do zakończenia kwalifikacji na informację o występie w kolejnej rundzie musiała poczekać Justyna Saganiak. Polka uzyskała czas 57.24 i awansowała z czasem. Łodzianka nie była do końca zadowolona ze swojego biegu.

- Chyba wystraszyłam się, że mogę wygrać. Popełniłam przez to błąd techniczny i mnie wyhamowało. Stać mnie na bieganie poniżej 56 sekund, więc w półfinale postawię wszystko na jedną kartę. – mówiła po biegu Saganiak.

Największą niespodziankę – i to niestety in minus – wtorkowej sesji eliminacyjnej była porażka Piotra Małachowskiego w rzucie dyskiem. Kapitan naszej reprezentacji, jak sam przyznał, nie wytrzymał presji. Polak rzucał blisko – w pierwszym i trzecim rzucie nie przekroczył 60 metrów, w drugim posłał dysk w siatkę. Ostatecznie zakończył zmagania bez mierzonej próby.

- Co powiedzieć… Głowa, przegrałem ze stresem. Ten nieudany start z pewnością będzie dla mnie motywacja do dalszego ciężkiego treningu. Na horyzoncie są przyszłoroczne mistrzostwa świata, są igrzyska w Tokio. Nie zmienia to wszystko faktu, że był to mój ostatni start w mistrzostwach Europy. Szkoda, że tak się szybko się skończył. – przyznał Małachowski.

Los Machałka podzielił Robert Urbanek, chociaż on miał trzy mierzone rzuty i z każdym poprawiał swój wynik. Niestety próby na 60.93, 61.25 oraz 62.00 nie dały mu przepustki do finału. Polak przyznał później, że to jest jego najlepszy treningowy sezon i nie rozumie dlaczego praca nie przynosi dobrych efektów. Maleńkim pocieszeniem może być fakt, że do medalowej rozgrywki nie awansował także jeden z faworytów gospodarzy, mistrz olimpijski z Rio de Janeiro, Christoph Harting. Jego brat, kończący w tym roku karierę sportową, Robert Harting przyznał po eliminacjach, że nie tak wyobrażał sobie te mistrzostwa - finał bez Piotrka to nie finał, przyznał.

W półfinale biegu na 400 metrów wystartuje Łukasz Krawczuk, który w eliminacjach uzyskał 46.17. W swoim biegu był czwarty, a awans wywalczył z czasem. Drugiego ze startujących dziś Polaków, Dariusza Kowaluka, ostatecznie wyprzedził o 0.01 sekund. Trzeci z naszych specjalistów od biegania jednego okrążenia – Karol Zalewski – z racji zajmowania wysokiej lokaty w europejskich tabelach rywalizacje zacznie dopiero jutro.

Angelika Cichocka i Anna Sabat solidarnie zajęły w swoich biegach eliminacyjnych czwarte miejsca i do półfinału obie awansowały z czasami. Pierwsza z Polek uzyskała wynik 2:01.01, druga walcząca do ostatnich metrów o bezpośrednią kwalifikację 2:01.67.

- Gdybym pobiegła mądrzej to i wynik byłby lepszy. Taktycznie to nie był mój najlepszy występ, liczę na poprawę w półfinale. – obiecała Anna Sabat, a Angelika Cichocka dodała, że jej nogi pamiętają bieganie na poziomie 1:58 i ma nadzieję, że w Berlinie zdrowie pozwoli na osiąganie takich rezultatów.

Bez problemu do finału biegu na 3000 metrów z przeszkodami awansował wicemistrz Europy z przed 4 lat Krystian Zalewski. Polak zajął w swoim biegu eliminacyjnym drugie miejsce z czasem 8:29.11 i w czwartkowy wieczór powalczy o swój drugi w karierze medal europejskiego czempionatu.    

We wtorek rano na Olympiastadion rozpoczęła się rywalizacja dziesięcioboistów. W tej specjalności Polskę reprezentuje Paweł Wiesiołek. Podopieczny Michała Modelskiego przebiegł 100 metrów w 10.95. Niestety w skoku w dal zawodnik Warszawianki spisał się słabo. Po dwóch przekroczonych próbach w trzeciej musiał wystartować asekuracyjnie. Skoczył „na zaliczenie” 6.93 i zajął odległe miejsce. Niespodziankę sprawił natomiast Kevin Mayer – Francuz, stawiany w gronie faworytów dziesięcioboju, zakończył drugą konkurencje wieloboju z trzema „x” na koncie.  W pchnięciu kulą Wiesiołek uzyskał 12.79 i po trzech konkurencjach z dorobkiem 2323 punktów zajmuje odległe 23. miejsce.

Berlin, Maciej Jałoszyński & rav / foto: Marek Biczyk

Powrót do listy

Więcej